Ropa, gaz i prąd, czyli mocarstwo energetyczne
W Obwodzie Kaliningradzkim rozpoczęła się budowa elektrowni atomowej – pierwszej w Federacji Rosyjskiej od czasów awarii w Czarnobylu. Planowane dwa bloki energetyczne razem będą miały potężną moc 2300 megawatów, dużo więcej, niż może potrzebować 900 tys. mieszkańców Obwodu.
Budowa tej elektrowni wpisuje się w wypełnienie polityki energetycznej Putina, który każdą możliwą drogą próbuje, użyję słowa “uzależnić”, kraje sąsiednie od dostaw energii elektrycznej, gazu, ropy naftowej – ocenia Andrzej Sikora, prezes Instytutu Studiów Energetycznych. – Tu Rosjanie chcą przede wszystkim zagrać tańszym prądem dla północno-wschodniej Polski i dla państw nadbałtyckich.
Do 2020 roku zgodnie z zobowiązaniami unijnymi Polska ma ograniczyć emisję dwutlenku węgla, czyli zamknąć część elektrowni węglowych. Skądś trzeba będzie kupić brakującą energię. – To nie będzie polegać na zmuszaniu. Okaże się, że energia rosyjska w perspektywie 7-8 lat będzie tańsza, będzie miała krótszą drogę do pokonania, a przede wszystkim pewnie to jest jedyna droga Rosji do pokazania się po raz kolejny jako mocarstwo atomowe, energetyczne – dodaje Sikora.
Budowa pierwszego bloku energetycznego w Obwodzie Kaliningradzkim ma zakończyć się w 2016 roku, drugiego w 2018. Tymczasem premier Litwy wciąż próbuje przekonać Moskwę, że ta inwestycja jest niepotrzebna.